piątek, 24 października 2014

19.10 Dolina Tomanowa i Chuda Przełączka

Trasa: Kiry – Dolina Kościeliska – Dolina Tomanowa – Chuda Przełączka – Piec – Kiry 

Wśród wielu dni jesiennej szarugi, niedziela 19 października przyniosła jednodniowe „okienko” przepięknej pogody. Strasznie mi zależało na tym, aby wykorzystać je na wycieczkę w Tatry – wszak kolejnej okazji do wędrówki po nich przed nadejściem zimy może już nie być. Ze znalezieniem ekipy na wycieczkę nie miałem najmniejszych problemów – chętnych spośród moich znajomych było mnóstwo. Ponieważ nikt z nas nie dysponował samochodem, postanowiliśmy wynająć auto. Za kółkiem usiadła moja dzielna koleżanka Kristi, obok niej Jon, do tyłu wpakowałem się ja z Sabriną i Jagodą, i o 9 rano wyruszyliśmy radośnie z Bielska-Białej. Nie mając zezwolenia na wjazd wypożyczonym samochodem na teren Słowacji, pojechaliśmy całkowicie przez teren Polski, drogą nieco dłuższą ale zarazem prześliczną – przez Przełęcz Przegibek, Czernichów, Suchą Beskidzką, Zawoję, Przełęcz Krowiarki, Czarny Dunajec... Sam przejazd taką trasą była frajdą :)

O 11:30 zaparkowaliśmy przy wylocie Doliny Kościeliskiej i ruszyliśmy na szlak. Plan był taki, aby zrobić kółeczko przez Dolinę Kościeliską, Dolinę Tomanową i Chudą Przełączkę (1858 m n.p.m). Na więcej nie mieliśmy siły ani czasu, ale trasa i tak zapowiadała się bardzo ciekawie :)

Przy tak pięknej pogodzie w Dolinie Kościeliskiej były tłumy. Przeszliśmy ją dość żwawo, aby jak najszybciej opuścić „cywilizację” i znaleźć się w dzikszej, spokojniejszej Dolinie Tomanowej. Przedtem musieliśmy jeszcze zaspokoić głód w schronisku na Hali Ornak. Tam mieliśmy przedsmak widoków, jakie miały nas czekać później:
 

W Dolinie Tomanowej rzeczywiście był zupełnie inny świat – całkowity brak rozwrzeszczanych tłumów, ludzi prawie w ogóle, cisza przerywana jedynie odgłosami szemrzącej wody i delikatnego powiewu wiatru. No i po przebyciu odcinku przez las na Wyżnią Tomanową Polanę ukazały się nam wspaniałe widoki. Na Ornak:


Na Kominiarski Wierch:


Potem wspięliśmy się nieco przez las i wyszliśmy na zachodnie stoki Ciemniaka, z których widok na Ornak i Kominiarski Wierch był jeszcze lepszy.


Trawersując Ciemniak przeszliśmy przez Czerwony Żleb i łatwą, wygodną ścieżką pięliśmy się niezbyt stromo w górę. Mieliśmy widoki za sobą na Tomanowy Wierch Polski, z Wyżnią Tomanową Polaną w dole.


Im wyżej, tym widoki lepsze:



Fotka grupowa :)


Widok spod Chudej Przełączki na Kominiarski Wierch:


Tajemnicza, niedostępna turystom grań na zachód od Tomanowego Wierchu Polskiego:


Na Chudej Przełączce, najwyższym punkcie naszej wycieczki, nagle z dużą siłą uderzył w nas porywisty wiatr. Szybko ewakuowaliśmy się przed nim w dół czerwonym szlakiem do Doliny Kościeliskiej, ale przedtem musieliśmy mimo wszystko poświęcić chwilę na podziwianie rozległej panoramy Podhala z Chudej Przełączki.


Schodząc nadal mieliśmy Podhale rozłożone pod sobą niczym mapę, a piękno widoku dopełniał charakterystyczny czubek Giewontu po prawej stronie.


W oddali, na horyzoncie widniał samotny szczyt Babiej Góry.


Pod nami, skąpane w wieczornym słońcu charakterystyczne skałki Upłaziańskiej Kopki.


Upłaziańska Kopka:


Ściemniało się bardzo szybko, ale schodząc na Polanę Upłaz jeszcze byliśmy w stanie zobaczyć co nieco z pięknej panoramy oferowanej przez to miejsce. Po lewej stronie Kominiarski Wierch, a po prawej Zadnia Kopka.


Wieczór był naprawdę prześliczny. Schodząc przez las z Polany Upłaz do Doliny Kościeliskiej, z prześwitów pomiędzy drzewami widzieliśmy podświetlone na różowo obłoki nad Zadnią Kopką:


Czekał nas jeszcze krótki odcinek Doliną Kościeliską i już byliśmy w samochodzie. Powrót do Bielska-Białej po ciemku wydawał się długi i mozolny – dużo mniej przyjemny niż przejazd w tamtą stronę, w słońcu i przez piękne krajobrazy. Nic jednak nie było w stanie zepsuć naszego humoru po tej przecudownej wyprawie. Jedyny żal miałem taki, że musiałem Tatry opuszczać... po każdej wyprawie w Tatry czuję coraz mocniej, że moje serce staje się tam zakorzenione...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz