środa, 30 maja 2018

23.05 Z Szczyrku na Magurę i Klimczok

Trasa: Szczyrk Remiza - Podmagórskie - Magura - Siodło Pod Klimczokiem - Klimczok - Szyndzielnia

Tyle razy byłem na Klimczoku i Szyndzielni, a tak rzadko (tylko dwa razy: 21.03.2014 i 27.10.2014) na pobliskiej Magurze. Postanowiłem, że najwyższa pora to zmienić i ponownie zawitać na tą bardzo widokową górę. Termin może wybrałem nie do końca fortunny, ponieważ w to środowe przedpołudnie było okropnie parno i duszno, ale najważniejsze że nie padało. Chociaż naprawdę niewiele brakowało... Tuż po tym, jak zjechałem z Szydnzielni kolejką linową, zaczęła się burza. Mój kolega Maciek miał tego przedpołudnia pojechać na wycieczkę rowerową po górach i miał się ze mną spotkać na trasie, ale właśnie ta nadchodząca burza zmusiła go do rezygnacji z tego zamiaru. Szkoda!

Zacząłem podchodząc po raz n-ty niebieskim szlakiem z Szczyrku przez osiedle Podmagórskie. Ten szlak naprawdę nigdy mi się nie znudzi :)


Potem po raz n-ty skręciłem na zielony szlak w kierunku schroniska pod Klimczokiem. Ale tym razem - po raz pierwszy, odkąd zacząłem chodzić po Beskidach - nie przeszedłem tego odcinka zielonego szlaku w całości. W miejscu, gdzie szlak pod ostrym kątem skręca na lewo i rozpoczyna ostatnie podejście do schroniska, ja poszedłem na wprost, bardzo szeroką, lecz nieoznakowaną leśną drogą. I w ten sposób obszedłem Magurę od południa, trawersując jej zbocza, i doszedłem do czerwonego szlaku. Co mogę powiedzieć o tej "nowej" dla mnie trasie? Niby oferuje te same - choć jakże wspaniałe - widoki w stronę Skrzycznego, co zielony szlak. Jednak w przeciwieństwie do zielonego szlaku dużo lepiej widać miasto Szczyrk w dole. Ciągnie się ono niczym wstążka przez dolinę Żylicy, z szczególnie wyróżniającym się obiektem skoczni narciarskiej. Tak dobrego widoku na sam Szczyrk do tej pory w górach nie uświadczyłem.


I nie tylko sam Szczyrk jest dobrze z tej drogi widoczny, ale również Babia Góra i Jezioro Żywieckie.


Dotarłszy do czerwonego szlaku, skręciłem nim na lewo i wszedłem na grzbiet Magury. Muszę powiedzieć, że po tylu latach przerwy naprawdę dobrze było wrócić w to miejsce.



Przeszedłem przez Magurę, zszedłem do schroniska pod Klimczokiem (gdzie, co ostatnio staje się tradycją, zatrzymałem się na kawałek tamtejszego rewelacyjnego ciasta śliwkowego), po czym niezrażony upałem i duchotą pomaszerowałem na szczyt. Na Siodle pod Klimczokiem minąłem sporą wycieczkę szkolną, widoczną na poniższym zdjęciu. Przysłuchałem się na chwilę: dzieciaki z ewidentnym zainteresowaniem słuchały przewodniczki, która opowiadała im naprawdę ciekawie o okolicznych górach. Cieszę się bardzo, że są tacy ludzie jak ta pani, którzy chcą krzewić w młodych zamiłowanie do natury i do tych gór, które są ogromnym walorem Podbeskidzia. Spośród dzieci i młodzieży, które nauczam na co dzień, niestety całkiem spora część się przyznaje, że w ogóle nie spędza czasu w Beskidach... Dobrze, że są podejmowane jakieś działania, aby zachęcić dzieci i młodych ludzi do obcowania z górami.


Widok z Klimczoka jak zawsze był przepiękny, ale od strony Beskidu Żywieckiego niebo zaczynało przybierać coraz to bardziej złowieszcze barwy. Czym prędzej udałem się w kierunku Szyndzielni, mijając po drodze kolejne parę wycieczek szkolnych.


Na Szyndzielni nie zatrzymywałem się w schronisku, tylko od razu przeszedłem przez szczyt do kolejki linowej. Często takiej parno-burzowej pogodzie towarzyszy słaba widoczność, jednak tym razem akurat przejrzystość powietrza była naprawdę niezła i dobrze było widać miasto rozłożone w dole.


Napisałem jeszcze wiadomość do Maćka w nadziei, że może uda się z nim zobaczyć zanim zjadę kolejką, jednak niebo zaczęło się zaciągać w błyskawicznym tempie bardzo groźnymi chmurami i postanowiliśmy, że lepiej będzie jak obaj wrócimy jak najszybciej do domów i odłożymy nasze spotkanie. Mam nadzieję, że burza nie pokrzyżowała za bardzo planów tym wycieczkom szkolnym, które minąłem po drodze, i że zeszły one bezpiecznie w gór. Tym bardziej, że naprawdę nie chciałbym, aby taka sytuacja zniechęciła dzieciaki do przebywania w górach. Tak jak wcześniej napisałem, cieszę się ogromnie że wychowawcy zabierają dzieci w Beskidy i chciałbym w związku z tym, żeby ich styczność z górami składała się wyłącznie z samych pozytywów, tak aby poczuły do nich tą samą miłość co ja :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz