Trasa: Hala Skrzyczeńska - Młaki - Szczyrk Górny
W sobotę mogłem sobie pozwolić tylko na króciutką wycieczkę w góry, ponieważ miałem jeszcze sporo spraw do załatwienia i rzeczy do spakowania przed poniedziałkową wieczorną wyprowadzką, a na niedzielę byłem umówiony z znajomymi na całodzienną wycieczkę, na poniedziałek zaś też miałem w planach dłuższą trasę. Do spędzenia większości soboty w domu zachęcała też prognoza pogody, która była bardzo kiepska, sugerująca liczne opady deszczu i burze. Na niedzielę zresztą podobnie, no ale nie miałem zamiaru rezygnować z ostatniej okazji na wycieczkę ze znajomymi, więc byłem zdeterminowany tego dnia mimo wszystko iść w góry. Dwa dni z rzędu nie miałem jednak ochoty moknąć ;) Stąd też na sobotę zaplanowałem symboliczną trasę, ale zarazem taką, którą koniecznie chciałem zaliczyć. Niedawno poznałem nowy żółty szlak na odcinku z Małego Skrzycznego na Halę Skrzyczeńską, ale wypadałoby przecież też zaliczyć jego dolną część, pomiędzy Halą Skrzyczeńską a Szczyrkiem.
W sobotę rano pogoda miała jeszcze jako tako się trzymać. Przy umiarkowanym zachmurzeniu pojechałem busem do Szczyrku, a następnie kolejką linową na Halę Skrzyczeńską. Akurat tak się złożyło, że to był pierwszy dzień kursowania nowej kolejki krzesełkowej z Hali Skrzyczeńskiej na Zbójnicką Kopę, i z tej okazji bilet na kolejkę linową upoważniał zarazem do darmowego przejazdu kolejką krzesełkową. Byłem całkiem chętny, aby z takiej atrakcji skorzystać, ponieważ na Zbójnickiej Kopie byłem tylko raz w życiu i to na samym początku mojej przygody z Beskidami, w październiku 2013. Jednak zniechęciły mnie dwie rzeczy: po pierwsze mój strach przed wyciągami krzesełkowymi (jakoś ciągle nie mogę go przezwyciężyć), a po drugie szybko chmurzące się niebo wskazujące na rychłe załamanie pogody. Uznałem, że lepiej nie zwlekać tylko od razu ruszać w dół żółtym szlakiem, a kolejkę na Zbójnicką Kopę sobie odpuścić.
Wspominałem już w relacjach z dwóch poprzednich piątków, że odcinek nowego szlaku pomiędzy Małym Skrzycznem i Halą Skrzyczeńską niezbyt mi się podoba. Po prostu stok narciarski i infrastruktura do sportów zimowych totalnie oszpeciły ten obszar, a sama Hala Skrzyczeńska przypomina plac budowy. Odcinek szlaku poniżej Hali Skrzyczeńskiej okazał się nieco lepszy. Jest więcej malowniczych widoków, a miejscami można uciec od tych obszarów zdewastowanych przez turystykę zimową. Wciąż jednak często na trasie pojawia się infrastruktura narciarska: a to jakieś brzydkie słupki, a to jakieś armatki śnieżne, a to jakiś obszar gdzie pas lasu został wycięty pień na rzecz szpetnego stoku narciarskiego... Trochę to wszystko było dla mnie przykre. Mimo wszystko preferuję ten odcinek żółtego szlaku od tego powyżej Hali Skrzyczeńskiej.
Kilka razy podczas tego zejścia dopadł mnie przelotny deszcz, przez co zdjęcia wyszły nie najlepiej. Tak czy siak zapraszam do ich obejrzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz