Trasa: Korbielów Kamienna - Hala Szczawiny - Hala Miziowa - Pilsko - Dudova - Biela Farma - Orawska Półgóra - Vydrovka - Przełęcz Półgórska - Krzyżówki
Po kilku dniach przerwy od gór, w pierwszą środę lipca przyszła pora, aby poświęcić kolejne kilka dni na wędrówki po Beskidach. Trzeba nacieszyć się nimi przed rychłą wyprowadzką z Podbeskidzia do Warszawy... Koniecznie chciałem jeszcze jeden raz odwiedzić Pilsko. Na wycieczkę na tą górę udało mi się namówić mojego znajomego Tomka, z którym pierwszy raz w górach byłem podczas dużej grupowej wyprawy na Bendoszkę Wielką pod koniec maja. Tym razem w dwójkę ruszyliśmy na podbój beskidzkich szczytów, a w planach mieliśmy wejście na Pilsko tradycyjnie od polskiej strony i zejście na słowacką stronę, po której ja dotychczas byłem tylko raz, a Tomek w ogóle.
Z przystanku Korbielów Kamienna poszliśmy ulicą Szczyrbok do samego końca, czyli do początku trasy kolejki krzesełkowej na Halę Szczawiny. Już na starcie wędrówki, przy jednym z korbielowskich domostw natura zaprezentowała pokaz róż tak piękny, jak rzadko kiedy się zdarza.
Na Halę Miziową wybraliśmy się drogą dojazdową do schroniska, prowadzącą równolegle do kolejki. Tą trasą przedtem jedynie schodziłem i wspominałem ją jako dość stromą, więc miałem obawy o to, czy podejście tamtędy nie będzie zbyt męczące. Okazało się jednak, że wcale tak źle nie było, a lekkie trudności kondycyjne sprawiła nam tylko sama końcówka podejścia na Halę Miziową. Naszemu dobremu samopoczuciu bardzo sprzyjał fakt, że pomimo słonecznej pogody przedpołudnie było chłodne jak na lipiec, dzięki czemu prawie w ogóle się nie spociliśmy (a normalnie podejście na jakąkolwiek górę o tej porze roku wyciska ze mnie dużo potu). Widoki za naszymi plecami były zacne, zwłaszcza na Hali Szczawiny.
Na końcowym odcinku podejścia na Halę Miziową widoki w tym kierunku, czyli na wschód w stronę pasma Jałowca, były jeszcze bardziej rozległe.
Nie zatrzymywaliśmy się zbyt długo w schronisku na Hali Miziowej - tylko krótki postój na to, aby przegryźć trochę naszego prowiantu, i dalej w drogę czarnym szlakiem na Pilsko. Wkrótce schronisko widzieliśmy pod sobą.
Podejście na Pilsko upłynęło nam bardzo szybko i przyjemnie na rozmowach o Ukrainie, w której Tomek jest absolutnie zakochany, a na której ja byłem tego czerwca drugi raz w życiu i która też wywarła na mnie mnóstwo pozytywnych wrażeń. Należało jednak pamiętać o tym, że zbliżamy się do granicy nie ukraińskiej, a słowackiej. Niebawem przekroczyliśmy ją i po kilku minutach wędrówki wąską ścieżką wśród kosodrzewiny ukazał się nam rozległy wierzchołek Pilska z charakterystycznymi dla siebie elementami: dwoma krzyżami, ołtarzem, szlakowskazem i kamiennymi kopcami.
Podczas poprzednich wizyt na Pilsku jakoś zazwyczaj trafiałem na dni z słabą albo przeciętną widocznością. Tym razem była całkiem dobra i po raz pierwszy z tego szczytu mogłem dobrze dojrzeć Tatry za Kotliną Orawską - ich zarysy widać na zdjęciu po lewej stronie.
Ponieważ czasu mieliśmy pod dostatkiem, zaproponowałem Tomkowi żebyśmy zeszli na stronę słowacką nie niebieskim szlakiem, którym podchodziłem na Pilsko 7 września 2014, tylko nieco dłuższą trasą - zielonym, mijając górę Dudova, a następnie poza szlakiem do hotelu Biela Farma. Byłem ciekaw tego zielonego szlaku... no i trochę się na nim zawiodłem, jeśli chodzi o widoki. Jego zdecydowana większość jest gęsto zalesiona i szans na ciekawsze panoramy nie ma. Za to cudowny jest spokój na tym szlaku i jego dzikość (nie spotkaliśmy na nim ani jednej osoby), w porównaniu z polskimi trasami na Pilsko charakteryzującymi się sporą liczbą turystów. I trzeba też temu szlakowi oddać sprawiedliwość, że w jednym punkcie (mniej więcej w połowie trasy Pilsko-Dudova) jest wyśmienita panorama Babiej Góry, która dobrze rekompensuje brak widoków przez resztę trasy.
Trzymając się zielonego szlaku minęliśmy Dudovą oraz punkt, w którym odbija żółty szlak do miejscowości Mutne, i zeszliśmy do doliny potoku Veselianka. Tam zielony skręca na prawo wzdłuż potoku, a w przeciwną stronę prowadzi szeroka, wygodna leśna droga asfaltowo-gruntowa do Orawskiej Półgóry. W zasadzie nie mam za wiele do opowiedzenia o tej drodze poza tym, że jest prawie płaska, nie ma szans aby zgubić się na niej, i pod względem widoków jest trochę uboga. Doszliśmy nią do niebieskiego szlaku. Muszę przyznać, że jeśli ktoś chce przejść z Orawskiej Półgóry na Pilsko to chyba jednak lepiej pójść owym niebieskim szlakiem zamiast niepotrzebnie nadkładać tyle drogi idąc przez Dudovą - wybierając tą dłuższą trasę człowiek w zasadzie nic nie zyskuje. Cóż, przynajmniej mogę powiedzieć że mam kolejny szlak w tej okolicy "odhaczony". Powróciwszy do niebieskiego szlaku, niebawem wyszliśmy nim na skraj lasu, gdzie mieliśmy przed sobą rozległą, idylliczną łąkę, a po jej drugiej stronie małe uwypuklenie - Sihelniansky Hradok (993 m n.p.m.).
Po drodze natrafiliśmy na dość oryginalną "ekspozycję" śmieci znalezionych na szlaku, które wystawiono ku przestrodze wszystkich turystów...
Niebieski szlak kończy się przy szosie w pobliżu hotelu Biela Farma. Niedaleko jest stamtąd do granicy z Polską na Przełęczy Glinne, tyle że tam jest bardzo ciężko z transportem publicznym. Postanowiliśmy pójść w przeciwną stronę, do Orawskiej Półgóry, a stamtąd żółtym szlakiem na Przełęcz Półgórską i pozaszlakowo w dół do Krzyżówek, skąd transport też nie jest rewelacyjny, ale przynajmniej lepszy niż od granicy. Nadchodził wieczór i mieliśmy coraz większe apetyty po długiej wędrówce, więc zatrzymaliśmy się na kolację w restauracji Koliba Polana, położonej przy szosie tuż przed Orawską Półgórą. Typowa tradycyjna karczma z świetnym regionalnym jedzeniem :) Posileni i zregenerowani ruszyliśmy w dalszą drogę, ciesząc się z pięknego letniego wieczoru i sielankowych widoków.
Żółty szlak z Orawskiej Półgóry to jest kolejna trasa w tej okolicy, która jest dość płaska i zalesiona, przez co widoki na niej nie porywają. Przynajmniej idzie się szybko i wygodnie: najpierw asfaltem, mijając odbicie niebieskiego szlaku do Kohutovej Doliny i leśniczówkę Vydrovka, a potem w lewo drogą gruntową (trzeba uważać, żeby tego skrętu nie przegapić, ponieważ szlak w tym miejscu się rozwidla i na wprost asfaltem też prowadzą znaki o kolorze żółtym). A z kolei po kilkuset metrach wędrówki drogą gruntową trzeba znów bardzo uważać, żeby nie przegapić kolejnego skrętu, gdzie szlak opuszcza drogę i samą końcówkę podejścia na Przełęcz Półgórską pokonuje przez gęste zarośla. Serio, tak to wygląda na tym odcinku - i to ma się nazywać szlak?
Niedogodności wynagrodził nam prześliczny widok na Pilsko z Przełęczy Półgórskiej w świetle zachodzącego słońca.
Według mojej mapy z okolic przełęczy kilka równoległych ścieżek sprowadza do Krzyżówek, ale początkowo mieliśmy problemy z tym, żeby jakąkolwiek z tych ścieżek znaleźć. Po kilku minutach buszowania w trawach po północnej stronie przełęczy jednak znaleźliśmy zarys ścieżki, która z każdym kolejnym krokiem stawała się coraz szersza i wyraźniejsza, aż szliśmy drogą gruntową. Schodziło się nią stromo i trochę niewygodnie, ale przynajmniej prowadziła nas centralnie w pożądanym kierunku, czyli do Krzyżówek. O 20:30 wyszliśmy z lasu i po paru minutach znaleźliśmy się na asfalcie na zakończeniu ulicy Babiogórskiej, gdzie znajduje się końcowy przystanek busa. Pojazdy komunikacji publicznej rzadko zapuszczają się w te strony, zaledwie kilka razy dziennie, ale ostatni odjazd do Żywca jest późno, bo dopiero o 20:50 - co daje możliwość zaplanowania naprawdę długiej wycieczki kończącej się w tym miejscu. Mimo wszystko czuliśmy odrobinkę niepokoju, czy aby na pewno ten bus się pojawi (bo w przeciwnym razie chyba byśmy nie zdołali wrócić na noc do Bielska-Białej), ale na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i bus zawiózł nas do Żywca w samą porę na ostatni pociąg, o 21:48. Według moich informacji jego stacją docelową miały być Katowice, ale tablica na peronie wskazywała zupełnie co innego ;)
Na szczęście Bielsko-Biała znajduje się na trasie z Żywca do stacji Catocicek, tak więc dojechaliśmy do naszych domów bez problemów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz