Trasa: Wielka Puszcza – Przełęcz Beskid Targanicki – Przełęcz Bukowska –
Palenica – Porąbka
W piątek udałem się na pierwszą górską wycieczkę w cyklu tych, których
miało w ogóle nie być, a które się odbyły tylko dzięki zbiegom okoliczności,
które przedłużyły mój pobyt w Bielsku-Białej – na chwilę obecną wygląda na to
że na kolejne półtorej miesiąca, ale teraz czuję że naprawdę już niczego nie
mogę być pewien ;) W każdym bądź razie w pierwszy weekend po tym, jak
zdecydowałem się pozostać na Podbeskidziu, zapalenie gardła i ogólnie kiepska
pogoda powstrzymały mnie przed wyjściem w góry, ale już w kolejny weekend
zdrowie mi dopisywało i pogoda również, więc nie widziałem innej opcji jak
powędrować trochę po Beskidach. A ponieważ plany na weekend ułożyłem względnie
ambitne, uznałem że przyda się „rozgrzewka” w piątek rano przed pracą.
Na trasę tej „rozgrzewki” wybrałem odcinek zielonego szlaku w Beskidzie
Małym, prowadzący z okolic Wielkiej Puszczy przez Trzonkę i pasmo Bukowskiego
Gronia do Porąbki. Szedłem już odcinkiem Trzonka-Porąbka 12 stycznia ubiegłego
roku, lecz w fatalnych warunkach atmosferycznych, w zacinającym śniegu. Miałem
wrażenie, że z tego powodu nie mogłem w pełni uświadczyć walorów widokowych
tego szlaku, i chciałem zobaczyć go ponownie przy lepszej pogodzie. I
rzeczywiście okazało się że pod względem widokowym druga wycieczka miała się do
pierwszej jak niebo do ziemi.
Nieco sentymentalnie jechało mi się przestarzałym minibusem MZK Kęty do Wielkiej Puszczy w ten piątkowy poranek, gdyż przypomniało mi się jak moja jedyna poprzednia wizyta w tą odludną miejscowość miała miejsce na początku jednej z moich pierwszych wycieczek po Beskidach, 5 października 2013 roku. To była niezapomniana wycieczka która miała duży wpływ na zapoczątkowanie mojej miłości do tych gór. I teraz, po tak długim czasie i tylu przemierzonych szlakach, wracałem ponownie w to miejsce, tym samym środkiem transportu co wtedy. Wówczas jednak poranek w Wielkiej Puszczy był lodowaty, a tym razem od samego początku słońce mocno przygrzewało. W takich przyjemnych warunkach wspiąłem się asfaltową drogą z Wielkiej Puszczy na Przełęcz Beskid Targanicki, a następnie skręciłem na dotąd nie przemierzony przeze mnie odcinek zielonego szlaku na Trzonkę. Im wyżej się wspinałem tym szlakiem, tym lepszy miałem widok do tyłu na Jawornicę.
Chociaż szlak jest urokliwy, odczucia całkowitego odizolowania od cywilizacji
uświadczyć na nim nie można, gdyż od czasu do czasu mija się położone na
polanach domostwa. Przy jednym z nich stoi wspaniała „góralska” rzeźba.
Na tym odcinku zielony szlak należy do bardzo łatwych i przyjemnych, nie
pokonując zbyt znacznych różnic wysokości i przebiegając na przemian lasem i
polanami. Te drugie są tym bardziej widokowe im dalej się idzie. Od Przełęczy
Bukowskiej (Trzonki) zaczynają się widoki na południowy zachód, w stronę
Kiczery:
Dalej obok Kiczery coraz wyraźniejszy staje się Żar z zbiornikiem wodnym na
szczycie (po prawej), a także w tle ośnieżone (wciąż!) Skrzyczne.
Nieco dalej otwierały się kolejne widoki, na pasmo Hrobaczej Łąki i Magurki
Wilkowickiej, ponownie z Skrzycznem w tle.
Okazało się wkrótce potem, że widoki z tego zielonego szlaku są jeszcze
rozleglejsze. Spojrzawszy do tyłu, byłem zaskoczony gdy ujrzałem masyw Babiej
Góry – był naprawdę wyraźny jak na tak znaczną odległość dzielącą mnie od
niego.
Panorama Babiej Góry była uwieńczeniem wędrówki widokowym grzbietem
Bukowskiego Gronia (właściwie to szlak przebiega trochę poniżej szczytowego
punktu tego pasma). Rzeczywiście przy lepszej pogodzie niż rok temu mogłem z
tej trasy znacznie więcej zobaczyć i mogę ją gorąco polecić. Następnie nadszedł
czas na zejście przez las, dość strome, do Porąbki. Gdy dotarłem na dół i
wyszedłem na skraj lasu, zdecydowałem się pójść nieco inaczej niż szlak, który
skręca na lewo i przebiega obrzeżami lasu aż do szosy z Wielkiej Puszczy. Tak
poszedłem poprzednim razem, tym razem jednak skręciłem w prawo i poszedłem inną
ścieżką w stronę ulicy Bukowskiej. Idąc nią mogłem oglądać Hrobaczą Łąkę pośród
rozkwitającej na około wiosny.
Moja mapa pokazywała, że ulicą Bukowską poprowadzony jest czarny szlak z
Czańca, który następnie prowadzi na przełaj do ulicy Krakowskiej i nią
przebiega do centrum Porąbki. Okazało się, że ten szlak istnieje tylko w
teorii, a o jego obecności świadczyło jedynie kilka prawie wymazanych oznakowań.
Mimo to wielkich kłopotów z dojściem do Porąbki nie miałem – jedyne na co
musiałem uważać to aby nie przegapić punktu w którym „szlak” odbija z Bukowskiej
na wąską ścieżkę prowadzącą w stronę Krakowskiej. A widoki z całego tego
odcinka były naprawdę zacne, mimo tego że szedłem przez tereny „cywilizowane”.
Wszystko to za sprawą wyróżniającego się pasma Hrobaczej Łąki oraz Jeziora
Czanieckiego poniżej, co dawało atrakcyjny widok na różnorodne elementy
krajobrazu.
Poszedłem z centrum Porąbki mostem na drugi brzeg Soły, gdzie znajduje się
przystanek PKS. Z niego „na pożegnanie” strzeliłem fotkę wsi, w tle której
widać to właśnie pasmo górskie, po którym odbyłem tą wycieczkę. Bardzo malownicze
i warte odwiedzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz