Trasa: Slana Voda – Hviezdoslavova Aleja – Babia Góra – Przełęcz Brona – Mała Babia Góra – Borsučie – Slana Voda
Wycieczka na Babią Górę zrealizowała jeden z moich ostatnich celów do osiągnięcia na beskidzkich szlakach, a więc zdobycie tak zwanej „Królowej Beskidów”. Wybierając się na Babią Górę miałem duże obawy o pogodę, lecz ostatecznie ta okazała się całkiem łaskawa – wprawdzie zachmurzenie było spore, ale chmury były wysokie więc mogliśmy bez przeszkód oglądać fantastyczne widoki. Trasa też była świetna, gdyż wybraliśmy się na Babią Górę od strony słowackiej, a więc od jej strony mniej znanej, lecz bardzo widokowej. A najwspanialsze w całej wycieczce było towarzystwo :) Pojechała nas naprawdę duża grupa, 11-osobowa: ja, mój współlokator, sześciu moich uczniów i jeszcze trzech synów jednej z moich uczennic. Poniekąd była to więc wycieczka szkolna ;) Wędrówka po górach w tak licznej grupie była ogromną frajdą i okazją do lepszego poznania naprawdę sympatycznych i ciekawych ludzi.
Kolejnym pozytywnym aspektem tej wycieczki był dojazd samochodem, dzięki czemu nie musieliśmy się spieszyć na żadne powrotne autobusy czy pociągi, zamiast czego mogliśmy iść spokojnie, robiąc sobie przerwy kiedy tylko mieliśmy na to ochotę. Zaparkowaliśmy pod Chatą Slana Voda na obrzeżach miejscowości Oravska Polhora. Stamtąd ruszyliśmy na Babią Górę żółtym szlakiem: najpierw płasko, potem dość ostro pod górę przez las, aż ponad drzewami zaczęły się odsłaniać widoki na Kotlinę Orawską oraz na masyw Pilska.
Na szczycie Babiej Góry mocno wiało i było okropnie zimno – pomyśleć że to pierwszy dzień kalendarzowego lata, a ja tu żałowałem że nie wziąłem rękawiczek... Chyba nasze nieco kwaśne miny na tym zdjęciu grupowym wyrażają nasz dyskomfort termiczny ;)
Ale widoki ze szczytu rekompensowały wszystkie trudy dostania się tam. Na pierwszym zdjęciu Jezioro Orawskie, a na drugim Mała Babia Góra:
Czekał nas teraz najciekawszy fragment trasy – grzbietem górskim przez Przełęcz Brona na Małą Babią Górę. Akurat na ten odcinek trafiliśmy w samą porę na „okienko” bardzo ładnej pogody, dzięki czemu szło się szczególnie przyjemnie i zdjęcia zaczęły wychodzić trochę lepiej. Przez długi czas mieliśmy przed sobą widok na Pilsko, urozmaicony przez efekt padających spomiędzy chmur promieni słonecznych:
Pięknie prezentowały się zielone hale na stokach Małej Babiej Góry:
Niezły był również widok na Mosorny Groń i pasmo Policy:
A wchodząc na Małą Babią Górę mieliśmy cały czas za sobą majestatyczną panoramę na „Królową Beskidów”:
Z Małej Babiej Góry wróciliśmy pod Chatę Slana Voda słowackim czerwonym szlakiem. Zalesiony i praktycznie pozbawiony widoków, szlak schodził nieco monotonnie w dół, aż na ostatnie parę kilometrów do Slanej Vody nieco bardziej się wyrównał. To właśnie na tym ostatnim, płaskim odcinku miałem okazję oglądać, po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku tygodni (wcześniej na Mędralowej i w Dolinie Kościeliskiej), zmasakrowany przez wichurę las. Drzewa leżące jak zapałki, naprawdę wstrząsający widok.
Tuż przed Chatą Slana Voda minęliśmy zagrodę z dzikami.
I takim oto sposobem powróciliśmy do naszych aut. A gdy wsiadaliśmy do nich, „Królowa Beskidów” dumnie spoglądała na nas z oddali. Cieszę się, że tego dnia okazała się łaskawa i dała się zdobyć :) Mam nadzieję że dane mi będzie zdobyć ją jeszcze nie jeden raz. Ale ciężko będzie powtórzyć taką udaną pod względem towarzyskim wyprawę. Było wspaniale!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz