poniedziałek, 9 czerwca 2014

07.06 Ornak

Trasa: Kiry - Dolina Kościeliska – Hala Ornak – Iwaniacka Przełęcz – Ornak – Siwa Przełęcz – Dolina Starorobociańska – Dolina Chochołowska - Siwa Polana
Mapa trasy

Wreszcie przyszła pora, abym opisał wyprawę w inne góry niż Beskidy. „Oblazłem” Beskid Śląski, Mały i Żywiecki w takim stopniu, że zaczęło mnie ciągnąć w wyższe góry, na większe wyzwania. I ku mojej uciesze znalazła się ekpia pięciu wspaniałych ludzi, którzy zgodzili się pojechać ze mną odkrywać Tatry, najwyższe góry w Polsce. Byłem szalenie podekscytowany tym wyjazdem, gdyż wcześniej zdołałem tylko raz odwiedzić Tatry i to bardzo pobieżnie – 20 lipca 2010 roku próbowałem z grupą przyjaciół zdobyć Ornak w Tatrach Zachodnich, ale z powodu burzy nie udało nam się wejść na szczyt. Od tego czasu marzyłem o powrocie w Tatry i zwiedzeniu ich porządnie, a teraz to marzenie miało się spełnić :)

Weekend 7-8 czerwca, który wytypowaliśmy na ten wyjazd, trafił wręcz idealnie z pogodą. Nie było żadnych opadów, za to słońca pod dostatkiem. Dzięki temu mogliśmy bez obaw wybrać się na względnie długie trasy. Poniżej opiszę sobotnią wędrówkę po Tatrach Zachodnich, a w następnym poście niedzielną po Tatrach Wysokich.

Naszym pierwotnym planem na sobotę była wycieczka przez Dolinę Kościeliską i Dolinę Tomanową na Ciemniak, jednak okazało się że dwóch moich towarzyszy już szło tamtędy i woleliśmy wybrać trasę która dla wszystkich byłaby nowa. Ostatecznie padło na Ornak. Nie ukrywam że byłem z tego bardzo zadowolony, gdyż dzięki temu nadarzyła się okazja aby wejść na ten szczyt który bez sukcesu próbowałem zdobyć cztery lata temu. A wyprawa w te rejony tego dnia była wskazana również dlatego, że mogliśmy dojechać tam bez konieczności przejazdu do Zakopanego. Mieliśmy świetne połączenie autobusem firmy Wispol, który zawiózł nas z Szczyrku do samego wylotu Doliny Kościeliskiej, dzięki czemu jeszcze przed 11 rano już byliśmy na szlaku.

Od tego miejsca opisy powinny ustąpić miejsca zdjęciom, gdyż żadne słowa nie mogą oddać jak piękne są Tatry, a zdjęcia mogą to uczynić nieco lepiej :) Skomentuję więc fotki tylko krótko.

Wchodząc do Doliny Kościeliskiej od razu rzuciło nam się w oczy, jak okoliczny las został zmasakrowany przez wiatr halny, który wystąpił w ubiegłe Boże Narodzenie (wiało wtedy około 180 km/h). To, co widziałem tydzień wcześniej w okolicach Mędralowej (patrz opis wycieczki z 31 maja) to nic w porównaniu z dramatem jaki się wydarzył w tatrzańskich lasach.


Teraz pora na sympatyczniejsze fotki. Tu malownicza Hala Ornak:


Widok na Ciemniak podczas podejścia z Iwaniackiej Przełęczy na grzbiet Ornaku:


Imponujący masyw Kominiarskiego Wierchu:


Im wyżej, tym bardziej miałem wrażenie że jestem w jakiejś bajce :) Poniżej widok na Czerwone Wierchy:


Kamienista i Błyszcz:


Starorobociański Wierch i Kończysty Wierch:


Ornak to fantastyczne miejsce. Idzie się długim, wygodnym grzbietem górskim, z niesamowitymi widokami ze wszystkich stron.


Jedynie przejście przez Siwe Skały (1867 m n.p.m), najwyższy punkt tej trasy, jest trochę bardziej wymagające, ale lekka adrenalina na tym odcinku tylko dodawała smaczku całej wycieczce. A widok z Siwych Skał rekompensuje wszystkie trudy.


Starorobociański Wierch z bliska:


I Błyszcz z bliska:


Na Siwej Przełęczy (1812 m n.p.m) opuściliśmy grzbiet Ornaku i zeszliśmy czarnym szlakiem przez Żleb pod Pyszną do Doliny Starorobociańskiej. Schodząc do doliny mieliśmy po lewej stronie widok na Trzydniowiański Wierch.


I tak oto przez bardzo klimatyczny las w Dolinie Starorobociańskiej, a następnie nieco nudną asfaltową drogą przez Dolinę Chochołowską, dotarliśmy do idyllicznej Siwej Polany, gdzie zakończyliśmy naszą wycieczkę.


Reszta programu na ten dzień była następująca: przejazd busem z Siwej Polany do Zakopanego, pyszna kolacja na Krupówkach, a następnie przejazd taksówką (na 6 osób wyszło naprawdę niedrogo) do ośrodka wypoczynkowego Straży Granicznej na Łysej Polanie, miejsca naszego noclegu. Warunki w ośrodku do zachwycających nie należały, ale przynajmniej udało nam się tam w jakimś stopniu wyspać, aby następnego dnia ruszyć na podbój Doliny Pięciu Stawów – a w przypadku niektórych z nas, także niejakich ambitniejszych szczytów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz