piątek, 20 czerwca 2014

15.06 Wokół Giewontu

Trasa: Kuźnice – Kondratowa Hala – Kondracka Przełęcz – Wyżnia Kondracka Przełęcz – Olejarnia – Grzybowiec – Przełęcz w Grzybowcu – Strążyska Polana – Dolina Strążyska

W niedzielę, ponieważ pogoda znów miała być niepewna a do tego tym razem szedłem w góry samodzielnie, miałem wybrać trasę dośc łagodną. Ostatecznie jednak poniosły mnie ambicje i o mało co nie wszedłem na Giewont :) Odkryłem kolejną nieznaną mi część Tatr i wróciłem z niej z wspaniałymi wrażeniami.

Wystartowałem z Kuźnic o 8 rano. Było pochmurno, chłodno, ale sucho i całkiem przyjemnie. Po kilkunastu minutach marszu niebieskim szlakiem w stronę Kondratowej Hali znalazłem się na Polanie Kalatówki. Panowała tam pełna sielanka: spokój, piękne widoki i baca wypasający stado owiec.
 

Kolejny odcinek szlaku za Polaną Kalatówki prowadził przez gęsty i mroczny las. Fantastyczne klimaty! Aż wreszcie, niecałą godzinę po rozpoczęciu wędrówki, znalazłem się na malowniczej Kondratowej Hali. Tamtejsze schronisko spodobało mi się jak tylko wszedłem do środka, jest niesamowicie przytulne. Schroniska na Hali Ornak, na Hali Gąsienicowej i w Dolinie Pięciu Stawów – czyli inne odwiedzone dotychczas przeze mnie tatrzańskie schroniska – w ogóle nie można porównać do tego na Kondratowej Hali jak chodzi o atmosferę.


Po spożyciu posiłku w schronisku kontynuowałem wędrówkę pod górę, najpierw łagodnie a potem nieco stromiej, na Kondracką Przełęcz. Na tym odcinku cały czas dominował widok przede mną na potężny masyw skalny.


Gdy wszedłem na Kondracką Przełęcz (1725 m n.p.m), załamka – zaczyna padać deszcz, dookoła zupełnie nic nie widać przez niskie chmury. W takich warunkach o samodzielnym wejściu na Giewont nie było mowy. Wszedłem tylko na Wyżnią Kondracką Przełęcz i rozpocząłem zejście czerwonym szlakiem po południowych, a następnie zachodnich stokach Giewontu. Trochę miałem stracha, gdyż przez deszcz na skałach zrobiło się ślisko a widoczność była naprawdę tragiczna. Na szczęście kilka minut po rozpoczęciu zejścia przez chmury zaczęło się przebijać słońce. Efekt początkowo był wręcz kosmiczny.


Okoliczne szczyty prezentowały się wyjątkowo ciekawie pod unoszącymi się chmurami.


Wreszcie udało mi się z zachodnich stoków Giewontu dojrzeć legendarny krzyż na szczycie.


Na grzbiecie Grzybowca czerwony szlak zagłębia się w las, ale w kilku miejscach przebiega przez polany z których okazale się prezentuje widok do tyłu na masyw Giewontu.


Za Grzybowcem „fotogeniczne” miejsca się skończyły. Czekało mnie jeszcze dość strome zejście Ścieżką nad Reglami przez Grzybowiecką Dolinę, a następnie łagodny odcinek wypełnioną spacerowiczami Doliną Strążyską. Już o godzinie 13 byłem przy wylocie Doliny Strążyskiej, skąd złapałem busa do centrum Zakopanego. Byłem zmęczony, a pogoda znów zaczynała się psuć, więc postanowiłem mimo jeszcze wczesnej godziny już wracać do Bielska-Białej. I tak byłem z tego drugiego pod rząd weekendu w Tatrach ogromnie, ogromnie zadowolony :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz