Trasa: Cygański Las – Kozia Góra – Równia – Bystra – Lanckorona – Siodło Pod
Klimczokiem – Sanktuarium Na Górce – Szczyrk
W sobotę wybrałem się na bardzo sympatyczną wycieczkę w góry razem z moim
kolegą Jonem. Wybrałem taką trasę, aby „zaliczyć” kilka szlaków w okolicach
Bielska-Białej, a więc niebieski pomiędzy Kozią Górą a Równią oraz kolejny
niebieski pomiędzy Bystrą a Siodłem pod Klimczokiem. Niestety brzydka pogoda
sprawiła, że nie byłem w stanie zobaczyć, na ile widokowe są te szlaki. Najważniejsze
dla mnie jednak było, że mogłem spędzić ten dzień na łonie natury, na świeżym
powietrzu, w bardzo miłym towarzystwie.
Wystartowaliśmy z pętli MZK w Cygańskim Lesie, skąd udaliśmy się
zielonym szlakiem w stronę Koziej Góry. Szedłem tamtędy raz wcześniej, 16
grudnia ubiegłego roku, przy przepięknej pogodzie – tym razem niestety było wyjątkowo
smętnie i pochmurno. Szare niebo, ogołocone z liści drzewa oraz dywan
wilgotnych liści na leśnym podłożu tworzyły atmosferę refleksyjną. Przez taki
zadumany las wspinaliśmy się na Kozią Górę, mijając ruiny dawnego toru
saneczkowego.
Na Koziej Górze, skąd normalnie roztacza się rozległa panorama
Bielska-Białej, tym razem widać było zaledwie tyle:
Po wypiciu herbaty w schronisku na Koziej Górze ruszyliśmy w dół niebieskim
szlakiem w stronę Bystrej, którym jak już wcześniej wspomniałem szedłem
pierwszy raz. Po drodze zupełnym przypadkiem spotkaliśmy mojego znajomego –
uwielbiam takie niespodziewane spotkania w górach :) Potem skręciliśmy na
czerwony szlak do Bystrej, schodząc którym mieliśmy widok na dolinę, w której
znajduje się Bystra, oraz na pasmo Klimczoka za nią.
Zeszliśmy do Bystrej i kontynuowaliśmy wędrówkę czerwonym szlakiem,
ponownie do góry, w stronę Klimczoka. Czerwony szlak prowadzi na Klimczok przez
Magurę (fantastyczna trasa – możecie o niej przeczytać w mojej relacji z 21
marca), jednak tym razem nie było sensu iść przez Magurę gdyż przy takiej
pogodzie i tak nic nie byłoby widać, a znacznie szybciej idzie się na Klimczok
niebieskim szlakiem, który trawersuje południowe zbocza Magury. Ten szlak
również był dla mnie „nowy”. Widać było, że przy lepszej pogodzie byłyby z
niego całkiem niezłe widoki w stronę Szyndzielni oraz Koziej Góry. Tego dnia
widoki były i tak całkiem fajne – nieco wprawdzie ograniczone, ale za to
znacznie upiększone przez szron na drzewach.
Powyżej wysokości 1000 m n.p.m warunki z jesiennych przemieniły się w typowo
zimowe.
W takiej zimowej scenerii natknęliśmy się na myśliwych, którzy przez
odległość prawie kilometra stali w równych odstępach od siebie na ścieżce,
zupełnie nieruchomi, uzbrojeni w strzelby. Mijaliśmy ich czując lekki niepokój –
mimo że na pewno nie mieli wobec nas żadnych złych zamiarów, ich obecność tam
stwarzała atmosferę lekkiej grozy. Najważniejsze że nie wzięto nas za zwierzynę
i nie postrzelono ;)
Doszliśmy do schroniska na Siodle pod Klimczokiem, wokół którego panowała
gęsta mgła. Szczyt Klimczoka był nią zupełnie zasłonięty, więc nie widzieliśmy
sensu tam wchodzić. Zjedliśmy w schronisku obiad, po czym zeszliśmy do Szczyrku
dobrze mi znaną trasą koło Sanktuarium "Na Górce" – najpierw zielonym szlakiem,
potem niebieskim. Szedłem tym szlakiem wiele razy, ale jeszcze nigdy w śniegu.
Szkoda, że niskie chmury uniemożliwiły nam oglądanie panoramy ośnieżonego
Szczyrku, która na pewno byłaby kapitalna. Szliśmy dość żwawo, gdyż po ponad
pięciu godzinach wędrówki byliśmy nieco zziębnięci i myślami byliśmy już w
naszych ciepłych mieszkaniach... A w Szczyrku, jak na złość, bus nie przyjechał
i musieliśmy ponad pół godziny czekać na mrozie na kolejnego :( Co to była za
ulga, gdy wreszcie przyjechał nasz transport... Mogliśmy wrócić do
Bielska-Białej i spędzić resztę tego wyjątkowo zimnego wieczoru ogrzewając się
przy ciepłej herbacie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz