Trasa: Mikuszowice Stalownik – Przełęcz Łysa – Straconka
Pierwsze koty za płoty – tak można by rzec o mojej
pierwszej przygodzie z górami po przybyciu do Bielska-Białej. Na początek, nie
będąc pewnym czego oczekiwać po tych górach, wybrałem trasę bardzo krótką,
przechodzącą w całości w obrębie granic administracyjnych miasta
Bielska-Białej. Przebycie jej zajęło mi zaledwie godzinę z kawałkiem.
Przechadzka sprawiła mi sporo przyjemności, ale z perspektywy mogę powiedzieć
że to jedna z moich mniej udanych wypraw – trasa była niezbyt interesująca
widokowo i okropnie błotnista, a do tego pogoda w tym dniu była nieciekawa.
Wędrówkę rozpoczynam na pętli autobusowej Mikuszowice
Stalownik (przystanek krańcowy linii MZK nr 2), skąd wychodzą dwa szlaki:
czarny na Przełęcz Łysą oraz czerwony na Magurkę Wilkowicką. Wybieram ten
pierwszy. Już po kilku minutach mijam po lewej budynek „Stalownika”. Jest to
olbrzymia budowla, niemalże jak wieżowiec, która niestety szpeci panoramę gór w
tej części Bielska-Białej, a do tego jest całkowicie opuszczona. Niegdyś ważny
szpital, teraz ruina. Aż wierzyć się nie chce, że taki budynek został porzucony
na pastwę losu – wiatry hulają wokół niego, w środku wszystko się wali, a nikt
się nim zajmie ani go nie wyburzy. Trochę mi ten widok Stalownika przypomina
opuszczone bloki z „wymarłego miasta” Prypeć pod Czarnobylem, które porzucono
po katastrofy elektrowni.
Za Stalownikiem wchodzę do lasu. Idę do góry drogą
gruntową rozjeżdżoną przez pojazdy ciężarowe, która jest w związku z tym cała w
błocie. Ulewne deszcze z poprzednich kilku dni jeszcze pogorszyły sytuację.
Nijak tego błota nie da sie ominąć, więc chcąc nie chcąc muszę przez nie brnąć.
Odczuwam dużą ulgę gdy czarny szlak wreszcie skręca z „alei błota” na drogę już
nie rozjeżdżoną, a zatem i z nieporównywalnie mniejszym błotem. Niestety moje
spodnie i buty już są w opłakanym stanie :(
W połowie trasy wchodzę na Przełęcz Łysą – najwyższy
punkt dzisiejszego spaceru (570 m n.p.m). Tu kończy się szlak czarny, a
krzyżują się dwa szlaki z Bielska-Białej na Magurkę Wilkowicką (czerwony z
Leszczyn oraz żółty ze Straconki). Polana na przełęczy jest jedynym miejscem na
dzisiejszej trasie które ma względne widoki (przykład na poniższym zdjęciu):
Schodzę z przełęczy do Straconki żółtym szlakiem. Zejście jest bardzo
łagodne i przyjemne. Wkrótce docieram do pierwszych zabudowań wsi (tzn. ma
charakter bardziej wiejski, ale formalnie jest dzielnicą Bielska-Białej) Mała
Straconka. Gdy przechodzę obok jednego z domów, stojący za oknem pies podnosi
okropny hałas. Szczekał niemiłosiernie, jednak na tym zdjęciu wypadł słodko ;)
Ostatni odcinek trasy wiedzie drogą asfaltową wzdłuż urokliwego strumienia.
Wchodząc do głównej części Straconki, tuż przed ulicą Górską, mijam piękne
kaskady:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz