Trasa: Lipowa – Dolina Zimnika – Hala Jaśkowa – Równia – Lipowa
29 maja po raz ostatni zrobiłem sobie wypad w góry w godzinach
przedpołudniowych w dzień powszedni, przed pracą. Muszę podkreślić jeszcze raz
jak dużo dały mi te krótkie wycieczki w góry przed pracą, które starałem się
robić średnio raz na tydzień. Zazwyczaj nie trwały długo, gdyż miałem
ograniczony czas do dyspozycji, ale zawsze wracałem z nich tak odświeżony,
zrelaksowany i pełen chęci do życia, że potem szedłem do pracy z uśmiechem na
twarzy i w pełnej gotowości stawić czoła kolejnym klasom ;) Uważam to za
wielkie szczęście że miałem tak ułożony grafik, że pracowałem głównie
popołudniami i wieczorami, dzięki czemu mogłem sobie pozwolić na takie poranne „przyjemności”.
Na tą ostatnią „powszednią” wycieczkę obrałem sobie za cel rejon Beskidu
Śląskiego w okolicach Doliny Zimnika. Już od dłuższego czasu ciekawiło mnie,
jak wygląda dojście na Skrzyczne wyraźnie widoczną na mapie drogą asfaltową z
Doliny Zimnika. Postanowiłem sobie zrobić takie kółeczko: pójść z Doliny
Zimnika asfaltem w górę aż do skrzyżowania z niebieskim szlakiem
Lipowa-Skrzyczne, a następnie zejść tym właśnie szlakiem przez Halę Jaśkową. Na
zdobywanie samego Skrzycznego nie starczyło mi czasu, ale i tak zapowiadała się
ciekawa wycieczka, a na Skrzycznym zresztą byłem i tak już dwa razy (odsyłam do
relacji z 27 października 2013 i 5 października 2014).
O 8:25 wysiadłem z busa przy wylocie Doliny Zimnika i rozpocząłem marsz
dnem doliny. Nie da się ukryć, ten odcinek jakoś wybitnie ciekawy nie jest –
idzie się nie kończącym się asfaltem przez las. Za to jego zaletą jest to, że
cały czas towarzyszy wędrownikowi kojący szum strumienia. Można też napotkać kilka
ciekawych obiektów. Najpierw przy drodze mija się krzyż upamiętniający czterech
Polaków zamordowanych w tym miejscu przez hitlerowców:
A następnie oryginalną „skalną” kapliczkę:
Idąc dalej zauważyłem na drodze salamandrę. To już drugie moje spotkanie z
salamandrą w ciągu tego tygodnia!
Po około 40 minutach płaskiej wędrówki dnem doliny, wreszcie rozpocząłem
wspinaczkę. Asfaltowa droga prowadzi w górę licznymi zakosami i serpentynami, z
których stopniowo odsłaniają się widoki na okoliczne szczyty Pasma Baraniej
Góry.
Wśród tych szczytów szczególnie wyróżnia się Malinowska Skała, na której
byłem niecałe dwa tygodnie wcześniej.
Im wyżej w stronę Skrzycznego, tym mniej zalesiony jest obszar i tym
rozleglejsze są panoramy. Było widać nawet Pilsko i Babią Górę, lecz niestety
ze względu na słabą przejrzystość powietrza tego dnia nie dało się zrobić im
udanego zdjęcia. Nie ma zresztą co narzekać, gdyż i tak nie brakowało pięknych
widoków na bliższe pasma górskie.
Na wyższych odcinkach trasy asfaltowa droga przechodzi w gruntową, cały
czas idzie się jednak bardzo wygodnie. Ze względu na mnóstwo serpentyn trasa ta
jako dojście na Skrzyczne jest znacznie dłuższa od szlaków PTTK, lecz za to
podejście nią jest dużo łagodniejsze. Polecam tą trasę każdemu, dla kogo
długość trasy na Skrzyczne nie ma znaczenia, a komu zależy bardziej na tym aby
było widokowo i nie stromo. Straciłem rachubę, ile trzeba pokonać serpentyn
zanim droga łączy się z niebieskim szlakiem, o jakieś pół godziny drogi przed
szczytem Skrzycznego. Stamtąd można kontynuować wędrówkę na Skrzyczne gruntową
drogą (znacznie dłużej, lecz zarazem łagodniej) albo pójść szybciej lecz
stromiej niebieskim szlakiem. Tego dnia ja musiałem jednak odbić szlakiem w
przeciwną stronę, w dół do Lipowej, gdyż musiałem wracać do pracy. Po około 10
minutach schodzenia szlakiem znalazłem się po raz drugi w życiu (pierwszy był
27 października 2013) na Hali Jaśkowej, o której historii można przeczytać na
pamiątkowej tablicy postawionej w tym miejscu.
Pamiętam że podczas owej poprzedniej, jesiennej wycieczki tym szlakiem,
widoki na okolice były bardzo rozległe – doskonale widać było m.in. całą
Kotlinę Żywiecką włącznie z Jeziorem Żywieckim, Beskid Mały, Pasmo Baraniej
Góry, a nawet Tatry. Było to dlatego, że drzewa przy szlaku były wówczas już
pozbawione liści i pomiędzy nimi było dużo przestrzeni. Tym razem drzewa były
całe porośnięte gęstą, bujną zielenią, więc o podziwianiu widoków pomiędzy nimi
można było tylko pomarzyć. Nie przeszkadzało mi to jednak tak bardzo, gdyż
spieszyło mi się, a poza tym i tak miałem w pamięci wspaniałe widoki z tego
szlaku z października 2013. Wówczas podchodziłem tamtędy na Skrzyczne i
rozpocząłem wędrówkę odcinkiem bezszlakowym, z centrum Lipowej. Tym razem
zszedłem na wprost szlakiem do jego końca, przy wylocie Doliny Zimnika – a więc
w tym samym dokładnie miejscu gdzie rozpocząłem tego dnia wędrówkę.
Zrobienie całej pętli zajęło mi 2,5 godziny dość szybkiego marszu. Wkrótce
potem nadjechał bus do Bielska-Białej, a podróż powrotną spędziłem...
sprawdzając testy na zakończenie roku szkolnego moich uczniów ;) Akurat wtedy
rozpoczynał się ten okres, który jest szczególnie pracowity dla nauczycieli,
gdy trzeba uczniom sprawdzać testy i wypisywać świadectwa. Resztę dnia
spędziłem więc pracując wyjątkowo intensywnie, jednak po takiej pięknej
porannej wyprawie mogłem oddać się moim obowiązkom z dużo większą energią i
przyjemnością ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz