Trasa: Brenna Leśnica – Grabowa – Przełęcz Salmopolska – Malinów –
Malinowska Skała – Malinów – Szczyrk Salmopol
Dzień drugi i zarazem ostatni mojego „zjazdu” z przyjaciółmi w
Bielsku-Białej... Dzień poprzedzający moje urodziny i zarazem dzień poprzedzający
mój wyjazd z Polski... Tak, następnego dnia, a właściwie to jeszcze w trakcie
poprzedniej nocy, opuściłem Polskę, aby udać się na kolejny rok pracy do
Hiszpanii. Piszę tą relację właśnie stamtąd, z skąpanego w słońcu San Sebastian,
gdzie o tej porze roku wciąż panuje lato w pełni. A mnie mimo wszystko tęskno
do Beskidów i z nostalgią wracam myślami do tego również bardzo słonecznego 1
września, podczas którego po raz kolejny mogłem doświadczyć, jak piękne są
Beskidy. Po tak wspaniale spędzonym ostatnim dniu w Polsce tęskni mi się za tym
krajem jeszcze bardziej...
Po ambitnej trasie i przygodach poprzedniego dnia, tym razem postanowiliśmy
wybrać się na trasę znacznie krótszą i bliżej Bielska-Białej. Chris, Daniel i
Rachael miło wspominali wyprawy na Malinowską Skałę – w okresie gdy wspólnie
mieszkaliśmy w Bielsku-Białej oni wybrali się tam wiele razy, znacznie częściej
niż ja. Ponieważ to miejsce wiąże się z takim sentymentem dla nich,
zadecydowaliśmy że właśnie tam pójdziemy. Oprócz wyżej wspomnianych dołączyła
do nas jeszcze Ela, moja koleżanka z pracy z roku szkolnego 2014-2015. Z tamtą
trójką pracowałem w roku szkolnym 2013-2014, była więc bardzo miła okazja, aby
zaznajomić z sobą moich współpracowników z dwóch różnych okresów mojego
zamieszkiwania w Bielsku-Białej :)
Aby choć troszeczkę urozmaicić naszą trasę i uwzględnić szlak, którym jeszcze nikt z nas nie szedł, pojechaliśmy najpierw do Brennej Leśnicy. Aż dziw mnie bierze, że podczas dwóch lat mieszkania na Podbeskidziu nigdy tam nie pojechałem, a teraz podczas symbolicznego pobytu udało mi się. Z przystanku autobusowego na końcu doliny ruszyliśmy czerwoną ścieżką dydaktyczną po drodze wyłożonej betonowymi płytami. W krótkim czasie doszliśmy w ten sposób na grzbiet Starego Gronia. Tam znaleźliśmy tablicę informacyjną o ścieżce dydaktycznej, której odcinek właśnie przebyliśmy. Jak ją zobaczyliśmy to nieźle nas rozbawiło, jaki charakter ma owa ścieżka. Wielka szkoda, że nie spotkaliśmy na trasie Utopca – ujrzenie na szlaku takiego stwora jak na pierwszym zdjęciu z lewej na tablicy byłoby niezłą gratką! Stwierdziliśmy, że dobrze by było aby gmina Brenna zapłaciła komuś, aby codziennie przemierzał ten szlak w stroju Utopca i dostarczał trochę rozrywki turystom :)
Pasmo Starego Gronia obfituje w ładne widoki, jak chociażby poniższy w
stronę Czantorii.
Tym razem byliśmy na grzbiecie Starego Gronia tylko na krótko. Czarnym
szlakiem skierowaliśmy się do lasu na Grabową, a stamtąd czerwonym na Przełęcz
Salmopolską – całkowicie opustoszałej z powodu zamknięcia przelotowej drogi
Wisła-Szczyrk przez remont. W takich okolicznościach byliśmy jedynymi klientami
w tamtejszej gospodzie. Zatrzymaliśmy się tam na obiad, a potem ruszyliśmy na
podbój Malinowskiej Skały. Trzeci raz szedłem czerwonym szlakiem przez Malinów
(poprzednio 27.10.2013 i 16.05.2015) i zauważyłem, że jakoś nigdy na tym
odcinku nie mam weny do robienia zdjęć. Tak było też i tym razem, z całego tego
odcinka mam zaledwie jedno zdjęcie.
Na szczycie Malinowskiej Skały oczywiście natchnienie do pstrykania fotek
miałem dużo większe.
Nic dodać, nic ująć – niesamowicie klimatyczne miejsce i cieszę się, że
miałem okazję tam wrócić z tak wspaniałą ekipą!
Na Malinowskiej Skale zatoczyliśmy małą pętelkę: weszliśmy na nią
bezpośrednio czerwonym szlakiem z Malinowa, a w drodze powrotnej poszliśmy
kawałeczek na południe zielonym szlakiem w stronę Baraniej Góry, potem
króciutkim niebieskim szlakiem łącznikowym na zachód i dalej czerwonym z
powrotem na Malinów. W tym punkcie skręciliśmy na zielony szlak, którym
zeszliśmy do pętli autobusowej Szczyrk Salmopol, mijając po drodze obiekty
narciarskie na słynnym szczyrkowskim stoku Golgota, mając przed sobą widoki
takie jak poniższy:
Może widoki na tym szlaku nie są jakieś specjalne jak na Beskidy, jednak
teraz, pisząc tą relację z Hiszpanii, wspominam z rozrzewnieniem to zejście z
Malinowa w ten prześliczny wieczór pod koniec lata – mój ostatni wieczór w
Polsce. Ciągnie mnie do tych gór, cały czas ciągnie... Po takim pięknym dniu w
górach, czemu się dziwić że było mi cholernie ciężko wyjechać z Polski, nawet
do słonecznej Hiszpanii?
Po powrocie autobusem z Szczyrku do Bielska-Białej spotkałem się z grupą
moich byłych uczniów stamtąd. Było fantastycznie ich znów zobaczyć i mieliśmy
tak wspaniałe spotkanie, że tym bardziej chciałem pozostać w tym mieście i nie
wyjeżdżać... Na koniec, wieczorem udałem się z całą ekipą z tych ostatnich
dwóch dni wojaży po Beskidach na wspólne świętowanie moich urodzin (na kilka
godzin przed ich rozpoczęciem) w Browarze Miejskim.
A wkrótce przed godziną 23 – pożegnania z przyjaciółmi i mój wyjazd z
Bielska-Białej, a później jeszcze tej samej nocy wyjazd z Polski, będąc
uszczęśliwionym ogromnie po tych ostatnich wspaniałych dniach, a jednocześnie
mając żal w sercu, że to wszystko się kończy... Teraz już bardziej pogodziłem
się z tym, że zostaję w Hiszpanii na kolejny rok, ale troszkę żalu wciąż
pozostało...
Żegnajcie Beskidy i Tatry, oby do zobaczenia latem 2017 roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz