Trasa: Szyndzielnia – Klimczok – Siodło Pod Klimczokiem – Sanktuarium Na
Górce – Szczyrk Biła
Przyszedł wreszcie czas na relację prawdziwie zimową :) Korzystając z
wolnego dnia w trakcie ferii zimowych, wybrałem się na trasę z Szyndzielni
przez Klimczok do Szczyrku, która jest dla mnie „klasykiem”, ale którą jeszcze
nie robiłem w zimowych warunkach. Właściwie to miałem zrobić nieco inną trasę,
lecz duże ilości śniegu uniemożliwiły mi to... ale wszystko po kolei.
Wjechałem na szczyt Szyndzielni kolejką. Tym razem nie czuję z tego powodu
wstydu, gdyż wracałem do siebie po chorobie i nie chciałem zgrzać się za bardzo
wspinając się na ten szczyt pieszo. Udałem się stamtąd żółtym szlakiem na
Klimczok, którym szedłem już tyle razy, ale jeszcze nigdy w takich
okolicznościach. Widoki były po prostu niczym z bajki. Byłem nimi zachwycony.
Piękne ośnieżone drzewa, lśniący w słońcu śnieg, błękitne niebo – po prostu
poezja. Nim doszedłem na Klimczok, niebo niestety nieco się zachmurzyło, lecz
widoki i tak były prześliczne. Po raz pierwszy miałem okazję oglądać panoramę z
szczytu Klimczoka na Siodło pod Klimczokiem w zimowej scenerii.
Z Klimczoka również miałem świetną panoramę Skrzycznego, nad którym zawisły
ciemne chmury.
Zszedłem czarnym szlakiem łącznikowym na Siodło pod Klimczokiem, a
równolegle do mnie szusowali po stoku narciarze – akurat tego dnia wyciąg na
Klimczoku był czynny dla grupy dzieci i młodzieży. Gdy doszedłem na Siodło pod
Klimczokiem, mój plan zakładał przejście zielonym szlakiem na Przełęcz
Kołowrót, a następnie żółtym na Szyndzielnię i zamknięcie w ten sposób kółeczka.
Niestety okazało się to niemożliwe, gdyż zielony szlak był zupełnie
nieprzetarty. Spróbowałem przejść po czyichś niewyraźnych śladach, lecz
skończyło się to zapdnięciem w śniegu prawie po biodra. Kontynuowanie w takich
warunkach byłoby czystym idiotyzmem, zwłaszcza będąc niedługo po chorobie.
Zmieniłem więc plan i udałem się pod schronisko, a następnie dobrze mi znanym zielonym
szlakiem do Szczyrku. Spod schroniska miałem ładną „zimową” panoramę Klimczoka.
Tyle razy szedłem szlakiem pomiędzy schroniskiem pod Klimczokiem a
Szczyrkiem, lecz jeszcze nigdy w takich warunkach. Było wielką przyjemnością
dla mnie, aby przejść dobrze znanym szlakiem w zupełnie odmiennych
okolicznościach. Były rozległe widoki m.in. na ośnieżony Beskid Węgierski:
Lecz oczywiście najlepiej prezentował się widok na Skrzyczne, nad którym
słońce i chmury utworzyły przepiękną mozaikę:
Na skrzyżowaniu zielonego szlaku z niebieskim tradycyjnie skręciłem na
niebieski, którym udałem się pod sanktuarium w Szczyrku i w dół ulicą
Wrzosową do skrzyżowania z ulicą Górską. Tu, aby chociaż odrobinę urozmaicić
sobie trasę, skręciłem na prawo i zamiast – jak to zawsze miałem w zwyczaju –
iść do centrum Szczyrku, przeszedłem kawałek ulicą Górską przez Dolinę Biłej do
przystanku Szczyrk Dom Wczasowy. Tam podjechał bus (o pięć minut wcześniej niż
rozkładowo) i zawiózł mnie z powrotem do Bielska-Białej, po drodze jeszcze
nieplanowo zajeżdżając do bazy przewoźnika w Szczyrku Górnym. Nie powiem, żebym
był taką samowolką busiarza zachwycony... natomiast zachwycony byłem pięknem
zimowych panoram, jakie miałem okazję ujrzeć podczas tej wędrówki. Góry są
przepiękne zimą, lecz niektóre szlaki (jak chociażby zielony na Przełęcz
Kołowrót, którym miałem zamiar tego dnia iść) są w takich okolicznościach nie
do przejścia. Natomiast trasa którą przeszedłem, z Szyndzielni przez Klimczok
do Szczyrku, była łatwa do pokonania w warunkach zimowych, i polecam ją gorąco
każdemu, kto by chciał zasmakować gór zimą jednocześnie nie przemęczając się
zbytnio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz