Trasa: Olszówka Górna - Przełęcz Dylówki - Szyndzielnia - Klimczok - Siodło Pod Klimczokiem - Podmagórskie - Wawrzutka - Więzikówka - Szczyrk
Po całkiem ładnym, ciepłym i obiecującym piątku, w sobotę nastąpiła prawdziwa eksplozja wiosny. Dysponowałem tego dnia czasem tylko przed południem, ale musiałem obowiązkowo wykorzystać go na górską wycieczkę. Na pożegnanie z zimą wybrałem się tam, gdzie jeszcze trzyma się ona kurczowo ostatkiem sił, czyli na Klimczok. Wciąż zalega tam śnieg, ale myślę że jego dni są policzone...
Zacząłem w Olszówce Górnej, na początku czerwonego szlaku, dokąd dojechałem autobusem linii nr 8. Było wkrótce przed 8:00. Poranek był śliczny, z niemal całkowicie bezchmurnym niebem i tylko jedną niską chmurą dryfującą nad Kozią Górą i Kołowrotem:
Moja dalsza trasa była podobna do tej, którą szedłem już wielokrotnie, czyli: czerwonym szlakiem na Szyndzielnię, potem na Klimczok, w dół do schroniska, odcinkiem zielonego szlaku a następnie niebieskim w kierunku Szczyrku. Widoki na poniższych zdjęciach na pewno dobrze znacie z wcześniejszych wpisów, ale ja nigdy nie będę miał ich dość :)
Najpierw widok spod Dębowca na Bielsko-Białą:
Panorama z Przełęczy Dylówki:
Warunki na szlaku poniżej szczytu Szyndzielni:
Panoramy z Szyndzielni:
Przejrzystość powietrza była znakomita i dobrze było widać Babią Górę, a także Tatry po jej prawej stronie:
Na Klimczoku:
Klimatyczna chatka na Klimczoku, przysypana tej zimy tonami śniegu, niestety się sypie...
Zejście z Klimczoka do Szczyrku:
Odkrywanie "nowych" tras rozpocząłem dopiero koło Szczyrku. Na skrzyżowaniu niebieskiego szlaku z czarnym skręciłem w lewo na bezszlakową asfaltową drogę, którą poszedłem do góry, południowymi stokami Magury, w kierunku osiedla Wawrzutka. Widoki stąd były jeszcze lepsze niż z niebieskiego szlaku przez osiedle Podmagórskie, ponieważ oprócz charakterystycznej panoramy Skrzycznego widać było także Skalite oraz Babią Górę w tle.
Plan był taki, aby tą drogą - którą równocześnie, według mojej mapy, przebiega szlak rowerowy - dojść do skrzyżowania czerwonego i żółtego szlaku po wschodniej stronie Magury, a potem zejść do Bystrej. Wszystko szło pięknie aż do momentu, w którym droga... skończyła się. Po prostu dotarła do jednej z posesji i urwała się, a za domem było tylko szczere pole, częściowo przykryte śniegiem. Raczej nie jest to żaden szlak rowerowy... Nie pozostało mi nic innego, jak pójście na przełaj z nadzieją, że natrafię na jakąś ścieżkę. I po wejściu do lasu rzeczywiście na takową natrafiłem, z tym że zamiast prowadzić w górę trawersowała południowo-wschodnie zbocza Magury, a następnie zaczęła sprowadzać mnie w dół, w kierunku Szczyrku. Nie tak miało to wyglądać - ale postanowiłem nie próbować na siłę wracać do mojej planowanej trasy, tylko dać się poprowadzić ścieżce, gdziekolwiek zmierzała.
I nawet warto było. W pewnym momencie ścieżka wyprowadziła mnie na uroczą, odizolowaną polanę z jednym domem oraz panoramą Skrzycznego.
Potem ścieżka przecięła czarny szlak prowadzący pomiędzy Chatą Na Groniu i szczyrkowskim Sanktuarium Na Górce. Akurat w tym punkcie zastałem rzeźbę będącą jedną z stacji Drogi Krzyżowej, które znajdują się w regularnych odstępach na tym szlaku.
Poszedłem dalej prosto przed siebie pozaszlakową ścieżką, cały czas w dół przez las, i po upływie około pół godziny wyszedłem z lasu i znalazłem się w Szczyrku, w pobliżu tamtejszej skoczni narciarskiej.
Skierowałem się na najbliższy przystanek autobusowy. W drodze na niego natrafiłem na krzyż, z którym wiąże się ciekawa lecz smutna historia:
Ostatecznie więc zakończyłem wycieczkę w zupełnie innym miejscu, niż planowałem, ale nie było w tym nic złego - udało mi się dzięki temu odkryć ciekawą trasę poza szlakiem, a do tego wróciłem wcześniej do domu więc miałem więcej na czasu na inne rzeczy :)
Plan był taki, aby tą drogą - którą równocześnie, według mojej mapy, przebiega szlak rowerowy - dojść do skrzyżowania czerwonego i żółtego szlaku po wschodniej stronie Magury, a potem zejść do Bystrej. Wszystko szło pięknie aż do momentu, w którym droga... skończyła się. Po prostu dotarła do jednej z posesji i urwała się, a za domem było tylko szczere pole, częściowo przykryte śniegiem. Raczej nie jest to żaden szlak rowerowy... Nie pozostało mi nic innego, jak pójście na przełaj z nadzieją, że natrafię na jakąś ścieżkę. I po wejściu do lasu rzeczywiście na takową natrafiłem, z tym że zamiast prowadzić w górę trawersowała południowo-wschodnie zbocza Magury, a następnie zaczęła sprowadzać mnie w dół, w kierunku Szczyrku. Nie tak miało to wyglądać - ale postanowiłem nie próbować na siłę wracać do mojej planowanej trasy, tylko dać się poprowadzić ścieżce, gdziekolwiek zmierzała.
I nawet warto było. W pewnym momencie ścieżka wyprowadziła mnie na uroczą, odizolowaną polanę z jednym domem oraz panoramą Skrzycznego.
Potem ścieżka przecięła czarny szlak prowadzący pomiędzy Chatą Na Groniu i szczyrkowskim Sanktuarium Na Górce. Akurat w tym punkcie zastałem rzeźbę będącą jedną z stacji Drogi Krzyżowej, które znajdują się w regularnych odstępach na tym szlaku.
Poszedłem dalej prosto przed siebie pozaszlakową ścieżką, cały czas w dół przez las, i po upływie około pół godziny wyszedłem z lasu i znalazłem się w Szczyrku, w pobliżu tamtejszej skoczni narciarskiej.
Skierowałem się na najbliższy przystanek autobusowy. W drodze na niego natrafiłem na krzyż, z którym wiąże się ciekawa lecz smutna historia:
Ostatecznie więc zakończyłem wycieczkę w zupełnie innym miejscu, niż planowałem, ale nie było w tym nic złego - udało mi się dzięki temu odkryć ciekawą trasę poza szlakiem, a do tego wróciłem wcześniej do domu więc miałem więcej na czasu na inne rzeczy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz