Moja kolejna wycieczka w góry podczas tegorocznych ferii zimowych była
wyjątkowo krótka i „lajtowa”. Widokowo była niespecjalnie atrakcyjna, pogoda
też niezbyt dopisała, lecz sam fakt przebywania w górach w warunkach zimowych –
czyli coś, czego niewiele razy miałem okazję doświadczyć – był dla mnie frajdą.
Rozpocząłem ją w Kozach Górnych, na przystanku autobusowym PKS Kozy Zdrojowa,
skąd poszedłem żółtym szlakiem w stronę Przełęczy u Panienki, a następnie
zszedłem czarnym szlakiem do przystanku autobusowego MZK Lipnik Granica.
Pierwszy etap mojej wędrówki żółtym szlakiem przebiegał ulicą Beskidzką w Kozach, przez obszar zabudowany. Wyróżniała się na tej ulicy częstotliwość motywów religijnych...
Pierwszy etap mojej wędrówki żółtym szlakiem przebiegał ulicą Beskidzką w Kozach, przez obszar zabudowany. Wyróżniała się na tej ulicy częstotliwość motywów religijnych...
...oraz dość oryginalny bałwan. Nie mam pojęcia, czemu przyczepiono do
niego to czasopismo :P
Gdy żółty szlak opuścił zabudowania Kóz, rozpocząłem wspinaczkę przez
ośnieżony las. Przez całą wędrówkę sypał śnieg, lecz niezbyt intensywnie, a
szlak był przetarty więc szło się względnie łatwo. Taki zimowy las zdecydowanie
ma swój urok :)
Powyższe zdjęcia pochodzą z żółtego szlaku, którym
szedłem pierwszy raz. Przed Przełęczą u Panienki skręciłem na czarny szlak, którym
szedłem już raz – w warunkach jesiennych w wersji słonecznej – 17 listopada
2013 roku. Wówczas podchodziłem tym szlakiem z Lipnika, a tym razem schodziłem.
Jakoś udało mi się zgubić szlak, tak że zamiast zejść do ulicy Spacerowej na
obrzeżach Bielska-Białej zszedłem do ulicy Południowej w Małych Kozach. Stamtąd
ulicami doszedłem na przystanek krańcowy linii MZK nr 6 – Lipnik Granica. Zdążyłem
akurat w sam raz na autobus tejże linii.
Pisząc relację z tej wycieczki dwa tygodnie po odbyciu jej, wiem że to była moja ostatnia wyprawa w góry na dość długi czas. Jeszcze tego samego dnia pojechałem na tygodniowy urlop do rodziny w Gdańsku, po powrocie nie miałem czasu pójść w góry, a już za niecały tydzień kończę pracę w Bielsku-Białej i wyjeżdżam stamtąd. Jako mieszkaniec tego miasta już raczej w góry nie wrócę... Zapowiada się jednak na to, że zaraz po Wielkanocy wrócę do Bielska-Białej na niecałe dwa tygodnie tymczasowej pracy. Myślę więc, że wtedy jeszcze kilka razy pójdę w góry. W pierwszej i drugiej dekadzie kwietnia zapraszam więc na kolejne relacje z Beskidów!
Pisząc relację z tej wycieczki dwa tygodnie po odbyciu jej, wiem że to była moja ostatnia wyprawa w góry na dość długi czas. Jeszcze tego samego dnia pojechałem na tygodniowy urlop do rodziny w Gdańsku, po powrocie nie miałem czasu pójść w góry, a już za niecały tydzień kończę pracę w Bielsku-Białej i wyjeżdżam stamtąd. Jako mieszkaniec tego miasta już raczej w góry nie wrócę... Zapowiada się jednak na to, że zaraz po Wielkanocy wrócę do Bielska-Białej na niecałe dwa tygodnie tymczasowej pracy. Myślę więc, że wtedy jeszcze kilka razy pójdę w góry. W pierwszej i drugiej dekadzie kwietnia zapraszam więc na kolejne relacje z Beskidów!